Ekologia w naszym życiu
Nowe przepisy o zanieczyszczeniu środowiska
Szacuje się, że rocznie w Unii Europejskiej na choroby spowodowane zanieczyszczeniem powietrza umiera ok. 350 tys. osób. By z tym walczyć, KE zaproponowała w ubiegłym roku dyrektywę zaostrzającą obecne przepisy. Przewiduje ona limity zawartości groźnych cząsteczek w powietrzu, pochodzących z przemysłu, silników samochodowych czy elektrociepłowni, w tym najbardziej szkodliwych pyłów (tzw. aerozoli atmosferycznych) o wielkości do 2,5 mikronów (PM2,5).
Zgodnie z porozumieniem osiągniętym przez ministrów (by wejść w życie, musi
jeszcze uzyskać zgodę Parlamentu Europejskiego) do 2015 roku kraje członkowskie
będą musiały respektować limit koncentracji pyłów PM2,5 w wysokości maks. 25
mikrogramów na m sześc. rocznie.
"W pełni popieramy tendencje, by ograniczać zawartość tych pyłów w atmosferze" -
przekonywał minister Szyszko. Jego zdaniem Polska, gdzie głównym źródłem energii
jest węgiel, a w przyszłości także spalanie biomasy, nie może jednak dziś, bez
dokładnych analiz, podejmować żadnych zobowiązań, kiedy sprostamy nowym
założeniom.
W Europie - tłumaczył - panuje bardzo duże zróżnicowanie, jeżeli chodzi o emisję
pyłów. Dlatego nie powinno się wprowadzać jednego pułapu dla wszystkich krajów.
Na północy Europy - w Danii czy Szwecji - a także w niektórych krajach na
zachodzie (np. Hiszpanii), zawartość PM2,5 ze źródeł nienaturalnych wynosi około
5 mikrogramów na metr sześcienny. Dla nich limit 25 mikrogramów jest wysoki i
mogą nawet czterokrotnie podwyższyć emisje pyłów w atmosferze. W Polsce ten
poziom wynosi obecnie około 20 mikrogramów. Wraz z rozwojem i coraz większym
spalaniem będziemy zmuszeni dokonać ogromnych inwestycji w nowe technologie, by
zachować europejskie normy.
Ministrowie uzgodnili także, że dopuszczalny poziom koncentracji największych
cząstek (PM10) pyłów wyniesie 40 mikrogramów na metr sześcienny rocznie, z
możliwością przekroczenia limitu przez 35 dni w roku. Ponadto przewidziano, że
limity dotyczące PM10 zaczną obowiązywać dopiero w 2007 roku, z możliwością
przedłużenia nawet o trzy lata ich wejścia w życie.
Szyszko wyraził nadzieję, że w toku dalszych prac nad dyrektywą w Parlamencie
Europejskim, ulegnie ona zmianie.
Tymczasem ekolodzy biją na alarm: już normy przewidziane w projekcie dyrektywy
były daleko bardziej liberalne od wyznaczonych przez Światową Organizację
Zdrowia (WHO), a także obowiązujących w USA. KE proponowała maksymalny poziom
koncentracji dziennej PM2,5 w wysokości 25 mikrogramów (20 mikrogramów po roku
2010). Tymczasem WHO zaleca maksymalnie 10 mikrogramów, zaś w USA obowiązuje
limit 15 mikrogramów.
Komisja Europejska przekonuje, że koszt wprowadzenia dyrektywy, który szacuje na
7 mld euro rocznie, jest niczym w porównaniu z konsekwencjami zanieczyszczenia
powietrza dla człowieka i środowiska naturalnego.
Spodziewany efekt to: 60 tys. zgonów mniej rocznie i oszczędności w ochronie
zdrowia rzędu 42 mld euro, kosztem nowych restrykcji na przemysł i transport,
które emitują szkodliwe tlenki azotu, dwutlenek siarki i amoniak.
PAP - Nauka w Polsce, Inga Czerny
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce