Ekologia w naszym życiu
Wzrasta poziom Bałtyku
Jeśli nie uda się zahamować globalnego ocieplenia, do końca XXI w. Polsce wystąpi więcej susz i huraganów, a poziom morza może wzrosnąć nawet o 80 cm - ostrzega klimatolog prof. Mirosław Miętus z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Naukowiec był gościem warszawskiego spotkania z dziennikarzami, studentami i uczniami stołecznych szkół zorganizowanym 6 listopada przez Greenpeace w dniu rozpoczęcia negocjacji klimatycznych w Nairobii. Rządy państw-sygnatariuszy Protokołu z Kioto dyskutują tam o sposobach zahamowania zmian klimatycznych.
Większość ekspertów zgadza się, że ocieplenie jest efektem emisji tzw. gazów
szklarniowych. Ustalono, że w procesie tym biorą udział m.in. dwutlenek węgla i
metan, emitowane podczas spalania paliw kopalnych.
Jak przypomniał prof. Miętus, w historii Ziemi było wiele ociepleń, jednak
ostatnie 150 lat przyniosło wzrost temperatur o niespotykanym dotąd tempie.
Ekspert tłumaczył, że jeśli nie ograniczymy ocieplenia, to nie wiadomo, czy do
końca wieku w niektórych regionach Polski, np. na północy i zachodzie, w ogóle
będzie występowała taka zima, jaką dziś znamy. Będzie też więcej padać "w
chłodnej porze roku, za to w ciepłej wystąpią niedobory opadów, prowadzące do
susz hydrologicznych".
"Różne źródła mówią o tym, że poziom Bałtyku wzrośnie o 44-79 cm. Zagrozi to
obszarom położonym do 2,5 m powyżej poziomu morza. Na rzecz morza możemy
utracić, zależnie od szacunków, od 2,5 tys. km kw. do 800 tys. km kw.
powierzchni lądu" - wyliczał profesor.
Klimatolog ostrzegł, że wszystkie te zjawiska spowodują też zmiany w rolnictwie
i leśnictwie, może się pogorszyć jakość wody i powietrza. "Poważnym zagrożeniem
jest brak świadomości społecznej w kwestii możliwych zmian - nie jesteśmy na to
wszystko przygotowani" - zaznaczył ekspert z IMGW.
Swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi przejawów zmian klimatu na świecie podzielił
się polarnik Wojciech Moskal. Wspominając ostatnią wyprawę na Spitsbergen, gdzie
jeździ od dawna, podkreślił, że "tamtejsze lodowce cofają się w drastycznym
tempie". "To widać z miesiąca na miesiąc" - powiedział.
"Mówimy, że chcemy ochronić planetę. Ja jednak myślę, że planeta jakoś sobie
poradzi. Chodzi raczej o to, czy my i nasze dzieci będziemy żyli w miarę w
normalnych warunkach, czy też czeka nas walka o życie" - zaznaczył polarnik
Marek Kamiński.
Pomimo tych wszystkich zjawisk, wciąż jest szansa na zwolnienie ocieplenia -
zaznaczył prof. Miętus.
Można tego dokonać, radykalnie ograniczając emisję gazów cieplarnianych -
wyjaśniła koordynatorka kampanii Greenpeace Polska, Magdalena Zowsik. "Możemy
ograniczać zużycie energii i paliw kopalnych, przesiadając się z samochodu do
środków komunikacji miejskiej, korzystając w mieszkaniach z energooszczędnych
żarówek, docieplając domy. Na zakupach lepiej jest wybierać produkty, np. wino,
z Europy, a nie kalifornijskie, które wymaga długiego transportu" -
przekonywała.
"Niezależnie od tego, co robimy, odpowiedzialność za zahamowanie zmian klimatu
spoczywa na politykach" - podkreśliła Zowsik. Oceniła, że w negocjacjach
klimatycznych, związanych np. z ustaleniem konkretnych celów redukcji emisji
gazów cieplarnianych, "polski rząd pełni rolę hamulca". Jak poinformowała,
"Polska znowu stara się o pozwolenie na większą emisję dwutlenku węgla".
Na spotkaniu przypomniano, że Polacy uzyskują energię głównie z węgla. Z
bezpiecznych dla klimatu, odnawialnych źródeł, produkujemy tylko 2 proc. energii
elektrycznej. "Chcemy to zmienić, aby Polska postawiła na czyste źródła energii"
- zapewniała ekolog. Jak podkreśliła, Polska ma duży potencjał jeśli chodzi o
energię geotermalną i biomasę. Nad morzem i w rejonach górskich możliwe jest
wykorzystanie energii wiatrowej.
PAP - Nauka w Polsce, Anna Zdolińska
Dzięki uprzejmości: PAP Nauka w Polsce